Hiszpania jest wielka!

10.07.2013

„(…)chciałem napić się wody ze źródła. Lopez wstrzymał mnie, dowodząc, że woda szkodzi po owocach, i podał mi trochę pozostałego mu jeszcze alikantu. Przyjąłem poczęstunek, ale zaledwie uczułem wino w żołądku, gdym doznał nagłego ściśnienia serca. Niebo i ziemia zakręciły mi się przed oczyma i byłbym niezawodnie zemdlał, gdyby Lopez nie był mi pośpieszył na pomoc. Otrzeźwił mnie, mówiąc, że nie powinienem się dziwić i że stan ten pochodził z czczości i znużenia. W istocie, nie tylko odzyskałem siły, ale nawet czułem się w stanie nadzwyczajnego podniecenia. Okolica zdawała się połyskiwać tysiącznymi barwami, przedmioty zaiskrzyły się w mych oczach, jak gwiazdy podczas letniej nocy, i krew zaczęła mi bić gwałtownie, zwłaszcza na szyi i skroniach”.

Jan Potocki, Rękopis znaleziony w Saragossie (fragment)

 

Hiszpania jest wielka! Geograficznie, historycznie i kulturowo. Nawet ostatni ignorant i trep coś skojarzyć z nią musi! Że słoneczna, że rozległa, że Madryt i Barcelona – niech to nawet będą tylko kluby piłkarskie, że ma dostęp do morza  (między nami oczytanymi – do niejednego) i, że owe morza uczyniły z Hiszpanii potęgę daleko poza jej obecnymi granicami. Że ma króla, który strzela do słoni, ale potem za to przeprasza i skruszony jedzie motocyklem do kochanki. Może coś z kultury jeszcze? Nooo… Picasso, Goya, El Greco, Velasquez, Gaudi, Almodovar, Penelopa Cruz ? dobra – nie bądźmy zbyt wymagający- ogólnie kraina to fajna , skwarna i na wakacje doskonale się nadająca.

Hiszpania jest też dzisiaj największym producentem wina na świecie. Takie apelacje, jak Rioja czy Ribera del Duero znane są nawet w naszym kraju, choć mateczka siwucha nie wypuszcza nas chętnie ze swych mocarnych objęć. Ale, że tanie linie wożą coraz częściej naszych rodaków na Costa Blanca, Costa del Sol, do Barcelony i gdzie tam jeszcze – warto coś wiedzieć, bo do tapasów  winko tam się leje całkiem żwawą strugą. Dobrze jest zacząć od bąbelków: cava – katalońska odmiana szampana, robiona tą samą metodą, co francuskie frykasy, tyle że dużo tańsza. Nie ma dla niej lepszej pory, jak skwarne lato, ale doskonale radzi sobie z naszym nastrojem i w chłodniejsze i bardziej ponure dni. Białe wina, które, co prawda domeną Hiszpanii nie są pochodzą głównie z  Ruedy : aromatyczna viura, vionier, czy malvasia, niezbyt kwasowe i okrągłe, ale dla mnie rarytasem będzie zawsze albarigno z Rias Baixas, z północno zachodniej Galicji, mocno mineralne i rześkie, doskonale komponujące się z owocami morza, których tam w bród. Hiszpania to jednak królestwo tempranillo – czerwonej odmiany, która w różnej –lżejszej lub cięższej, beczkowej formie występuje tam wszędzie. Oprócz wcześniej wymienionych winnymi potęgami są : Toro, Castilia – Leon, Mancha, Penedes, Jumilia, Utiel Requena, oraz Estremadura –obecnie najszybciej rozwijający się region Hiszpanii. Graniczy na zachodzie z Portugalią  i poza bogactwem win, warzyw i owoców  ma w swym posiadaniu szereg zabytkowych miast i obiektów historycznych, z których kilka znalazło się na liście światowego dziedzictwa, jak stolica prowincji-Casares, zabytki rzymskie w Meridzie, czy klasztor Guadalupe. Z Estremadury pochodzi też kilku najsłynniejszych konkwistadorów, jak Pizarro, Cortes i Diego de Almagro . Jest więc co oglądać i co popijać. W moich zasobach z Estremadury największym wzięciem cieszą się wina z bodegi Coloma-młodej rodowodem, ale niezwykle prężnej i przystępnej cenowo. Wina stamtąd nie przekraczają 30zł na półce i są bardzo chwalone przez szanowną Klientelę.

Lubię opowiadać przy każdej możliwej okazji (więc proszę wybaczyć, jeśli się powtarzam), jak goszcząc u pewnego hiszpańskiego winiarza zaproszony byłem na śniadanie z imponującym widokiem na okoliczne pasma górskie. W pewnym momencie gospodarz wskazał jedno z nich i oznajmił, że tam właśnie, w XIII wieku, kiedy jego przodkowie  zakładali tę winnicę, przebiegała granica między islamem a chrześcijaństwem. W tej historyjce jest wszystko co w winie najbardziej uwodne- ciągłość, tradycja, związek człowieka z naturą i z miejscem, w którym się urodził. A także z historią – która obchodziła się z tym kawałkiem świata z iście hiszpańskim temperamentem – ale nie w naszym bogoojczyźnianym wydaniu tylko w wymiarze wręcz organicznym.

To niegdysiejsze sąsiedztwo dwu kultur jest tam wyczuwalne do dziś, w ornamentyce, architekturze, tradycji. W takiej właśnie chrześcijańsko-islamskiej Hiszpanii toczy się akcja jednej z moich ukochanych powieści- Rękopisu znalezionego w Saragossie Jana hrabiego Potockiego, którego fragment cytowałem powyżej. Nie ukrywam, że wielokrotnie zdarzało mi się doznawać podobnego olśnienia za sprawą alikantu- czyli hiszpańskiego wina po prostu – i dlatego staram się przywozić je ze sobą do Polski, żeby i tę okolicę móc rozświetlić od czasu do czasu tysięcznymi barwami, co serdecznie Państwu polecam.